Kim i dla kogo jestemy?
„Jeżeli umarliśmy razem z Chrystusem, wierzymy, że z Nim również żyć będziemy, wiedząc, że Chrystus powstawszy z martwych już więcej nie umiera, śmierć nad nim nie ma władzy. Bo to że umarł, umarł dla grzechu tylko raz, a że żyje, żyje dla Boga. Tak i wy rozumiejcie, że umarliście dla grzechu, żyjecie zaś dla Boga w Chrystusie Jezusie.”
A więc można by zinterpretować te słowa w ten sposób, że cokolwiek robimy i gdziekolwiek jesteśmy działamy i robimy wszystko dla Boga a nie dla siebie, czy to praca, wolontariat, nasze działania są podporządkowane Bogu. Niektórzy pragną nas pouczać i wpływać na nas, twierdząc że nasze działania mają na celu wysforowanie swojej osobowości na pierwsze miejsce , smutne jest to że bez porozumienia i zrozumienia, chcą na nas wpływać sugerując nam inne rozwiązania. A przecież to Bo tylko jest nieomylny, i Bóg wie co dobre i co złe. Nasze czyny i działania i tak kiedyś zostaną osądzone przez Boga , w dniu sądu. Dlaczego zatem przemożna chęć wśród ludzi oceniania nas, poprawiania naszego życia? Problem leży po stronie Egzystencjalnej człowieka. Nie przemożna chęć pokazania swojej władzy nad drugim , swojej wiedzy zdobytej w różny sposób , prowadzi do tego że pragnie się innych pouczać wykładając byle argumenty, wytykając byle potknięcia, niepozorne, tylko po to by zdyskredytować tę drugą osobę w oczach innych a swoje racje - nierzadko błędne - postawić na pierwszym miejscu. Dzieje się to niestety w każdej dziedzinie życia, nie omija żadnej społeczności. A przecież może być tak miło i bezkonfliktowo, wystarczy tylko chcieć. Chcieć zrozumieć intencje drugiej osoby i spojrzeć na nią poprzez pryzmat miłości Chrystusowej. Jeszcze wiele czasu, wiele słów musi paść by to się zmieniło. W takim razie co robić? Robić swoje nie przejmując się impertynencją innych, przecież Jezus Chrystus sam powiedział „Po owocach ich poznacie...” a ci inni? No cóż może i oni wpadną na to żeby kroczyć drogą Chrystusową i nie utrudniać sobie nawzajem życia, nie deprecjonować pracy ludzi, którzy nierzadko wielkim wysiłkiem woli czy mięśni bez potrzeby wynagrodzenia robią coś za co inni żądali by zapłaty, aby tych którzy tak działają nie odstręczać lecz pozwolić im działać, dać im „kart blanche” i nie wymagać czegoś nadprzyrodzonego od ludzi , którzy pragną działać dobrze, wreszcie, chcą się czuć potrzebni innym czego życzę wam i sobie.
P. B.
|